PeterShadow

Fragment książki

Poniżej możesz przeczytać fragment książki. Zachęcam!

 

Cześć…
Zastanawiasz się, dlaczego tak zacząłem? A jak myślisz? Tak! – dla skrócenia dystansu między nami. Chcę Ci coś powiedzieć. Coś w moim odczuciu bardzo ważnego. I z drugiej strony bardzo niewielkiego. To taka mikrokorekta, która przyniesie ogromną zmianę w Twoim życiu. Zaczniesz inaczej patrzeć na świat. Nie przez różowe okulary. Po prostu zdejmiesz te ciemne okulary, które nałożyło na Ciebie życie. A w zasadzie to nosisz je, bo taka była Twoja decyzja.

Dochodząc… do konkluzji – zaczynamy:).

W moim odczuciu seks jest bardzo ważny. Chociaż głęboko czuję, że sam w sobie jest pusty. Tak, dobrze przeczytałaś. SEKS JEST PUSTY!
Dlaczego więc piszę książkę o dochodzeniu? Pewnie myślisz, że chodzi o dochodzenie do orgazmu? Też tak kiedyś myślałem. Takie jest też powszechne przekonanie – że najważniejszy jest orgazm, że prawdziwy facet najpierw doprowadza do orgazmu kobietę, a później sam dochodzi. A ten, który jest nastawiony tylko na siebie, dba o to, by przeżyć orgazm, nie dbając o doprowadzenie do orgazmu swojej partnerki. Jednak nawet temu egoiście zdarzy się czasami, że pomyśli o dziewczynie, że zapyta, czy już doszła. Ważne jest przecież poczucie bycia fantastycznym kochankiem, jak również, by stwarzać taki obraz samego siebie przed kolegami. Przecież przed kolegami i przed samym sobą warto mieć obraz siebie – fantastycznego kochanka. „Moja dziewczyna, kochając się ze mną, przeżywa orgazm za każdym razem” – mówi potem kolegom.
Tylko dlaczego kobiety przyznają, że tak często udają orgazmy? Bo w powszechnej opinii to jest cel sam w sobie. A ja wam mówię – NIE! ORGAZM nie jest CELEM, jest ŚRODKIEM do zbliżenia się do CELU właśnie.
Gdyby orgazm był celem, dlaczego kobiety odczuwałyby taką rozkosz, doznając orgazmów wielokrotnych, ciągłych, zmiennych w czasie, wzajemnych z punktu G, łechtaczkowego, squirtu czy z punktu A? Dlaczego orgazmy te miałyby mieć różną intensywność?
Orgazm jest tylko środkiem, trzecią bramą, jak w Kamasutrze opisywany jest punkt A (strefa AFE), do przeniesienia się do innego wymiaru. A co tam jest? Tego dowiesz się sama. Bo mężczyzna może Ci jedynie współtowarzyszyć w tej podróży, a Ty możesz mu później opowiedzieć o swoich… No właśnie. Już sama określisz to, co odczujesz, „zobaczysz”, czego doznasz.

I tu ponownie pojawia się seks. Jest jak środek transportu, który Cię tam zawiezie. Tyle, że jeżeli nie wiesz, gdzie jechać, to możesz tam nigdy nie dotrzeć, korzystając nawet z najlepszego samochodu – po prostu pozwiedzasz okolicę i tyle. Dlatego uważam, że seks sam w sobie jest pusty. Jest jednak konieczny i może być piękny, gdy zabiera Cię na drugą stronę tęczy jako duchową istotę, pozwalając Ci wrócić stamtąd, łagodnie lewitującą i opadającą powoli w rzeczywistość. Jednak ta rzeczywistość po powrocie wyda Ci się piękniejsza niż przed podróżą. I to jest mój cel – chcę, żebyś zobaczyła, jaki świat jest piękny. I żebyś o tym opowiedziała innej osobie. Niech ona też zobaczy. I wreszcie skończą się kłótnie, kto ma wynieść śmieci:).

Seks i pozycje, techniki, narzędziowe podejście są jak motocykl, samochód, autobus, pociąg lub samolot. Jest jeszcze statek kosmiczny i kilka innych środków transportu. Od Ciebie zależy, jaki rodzaj pojazdu/pozycji wybierzesz. Czy będziesz chciała jechać jednym, czy zmienić w trakcie podróży autobus na samochód (czy on prowadzi, czy Ty). Zdecydujesz, jak szybko chcesz dotrzeć do celu (może akurat za piętnaście minut masz wyjść do pracy i potrzebny Ci odrzutowiec albo nigdzie Ci się nie spieszy i wybierasz podróż transatlantykiem).
W tej książce znajdziesz opisy pozycji, orgazmów, narzędziowego podejścia, jednakże jednocześnie cały nacisk położyłem na CEL (w książce będę używał tego określenia właśnie w takiej pisowni – drukowanymi literami). CELEM jest Twoje spełnienie. Chcesz wybrać się ze mną w podróż, w której będę Ci towarzyszył? Jednak przez ostatnią bramę przejdziesz sama. Tam faceci nie mają wstępu.
Jeżeli tak, to zapraszam:).
I jeszcze jedno. Wszystko, co napisałem, wypływa z mojego serca i jest oparte na moich doświadczeniach. Gdyby było inaczej, nie miałoby dla mnie najmniejszego sensu pisanie choćby wstępu do tej książki. Czuję spokój, gdyż mam przeświadczenie, że moje intencje będą wypływały z tekstu i że dzięki temu Ty dotkniesz moich myśli oraz moich splecionych z uczuciami emocji. Chcę, żeby tak się stało.